Ogarnąć mózg, kiedy wszystko stresuje.

Skończyły się upały, skończył się mój buntowniczy nastrój. Wstępnie jesienne chłody wpadają na próbę przez okno, a bunt jakoś słabo wygląda w najgrubszej bluzie z uszami, puchatym kocyku i z kubkiem gorącej czekolady. Nawet jeśli to kubek z Kylo Renem (taki dostałam. Dlaczego akurat z Kylo? Who knows).

Wiecie, że szkic tego wpisu urodził się w połowie maja? No cóż, jestem mistrzem konsekwencji. W dodatku, o ironio, jest wyliczeniem… Wyliczeniem mikrorytuałów, które usiłuję stosować i którymi chciałam się od maja podzielić. Mogłabym bowiem ogarnąć w końcu to życie.

W międzyczasie zmieniłam system pracy na bardziej luzacki, trochę w domu, trochę „w terenie”. W związku z tym jeszcze bardziej muszę się pilnować, by nie siedzieć cały dzień w piżamie kontemplując piękne zdjęcia na Pintereście.
Czasem jednak się nie upilnuję i potem muszę zagłuszać wyrzuty sumienia, rzucam się więc dla odmiany w wir pracy i tonę w nim przez 14h z rzędu ze smętną przerwą na nibyobiad. Masa obowiązków, wszystko na raz, załatwianie rzeczy na ostatnią chwilę. Wyrzuty trochę słabną, kiedy podczas telefonów do partnerów dociera do mnie, że nie tylko ja wszystko przekładam, chociaż nie ułatwia mi to organizacji i logistyki w pracy.

Staram się więc wymyślić coś, by zachować balans i nie popadać ze skrajności w skrajność: ani nie robić sobie wiecznych wyrzutów za każdy moment poświęcony czemuś innemu niż praca, ani nie pogrążać się w obowiązkach do utraty tchu.

Niestety nigdy nie byłam – i póki co nadal nie jestem – dobra w tym zmotywowanym balansie. Nie umiem w to ani trochę. Szukam więc i dostosowuję małymi kroczkami, żeby go jednak powoli budować łącząc pozytywne wyciszenie z motywacją do działania.

1. Poranna kawa wg pięciu przemian

Kawa to życie. To fakt ogólnie znany, mało kto zgłasza tu jakiś sprzeciw. Jakoś niedługo po wolcie z pracą natknęłam się na ‚przepis’ na kawę wg pięciu przemian (znajdziecie go na przykład TU ). Nie jestem całkowicie przekonana do stuprocentowego działania kuchni pięciu przemian, ale zrobienie sobie jednej takiej kawy dziennie w przerwie pracy stało się dla mnie istotną przyjemnością. Całe to wrzucanie poszczególnych składników w odpowiedniej kolejności, w odpowiednich odstępach czasu, czekanie, aż całość przejdzie sobą nawzajem daje więcej oddechu niż zaparzenie zwyklaka w ekspresie. Ma też w sobie mimo wszystko jakiś element magiczny, pozwala umysłowi chociaż na chwilę ochłonąć i skupić się na czymś innym, niż odhaczanie kolejnych punktów w napiętym planie dnia – jakkolwiek szablonowo by to nie zabrzmiało. No i wiecie, kawa z przyprawami i miodem. Miłość.

2. Tapety na komputerze i w telefonie

Myślę, że gdybym policzyła godziny na dobę spędzone na wpatrywaniu się w któryś z ekranów, lekką ręką wyszłoby ich 12 dziennie. Nie licząc tych dni, które jednak udaje mi się spędzić jako dni wolne… ale wtedy też telefon pozostaje nieodłącznym towarzyszem. Skoro więc już tyle czasu się w nie wgapiam, wypadałoby mieć na nich jakieś budujące tapety, prawda? Staram się właśnie tak je ustawiać – żeby nie były tylko tłem, ale też mimowolnie zobaczone/przeczytane dokładały jakąś pozytywną cegiełkę do ogółu wrażeń z dnia.
Moja aktualna tapeta na komputerze
Moja aktualna tapeta na telefonie
…i wygaszacz
Muszę co prawda pilnować się i nie zasłaniać szczególnie tej komputerowej milionem plików zapisywanych na szybko podczas pracy. To trochę dodatkowy rytuał, sprzątanie po zajętym dniu – układanie spraw na dysku i w głowie.

3. Joga

…z Adriene.
O TUTAJ.
O samej jodze nie będę się nawet rozpisywać – trzeba spróbować, żeby na własnej skórze przekonać się, że te wszystkie zachwycone opinie,o które potykacie się wszędzie, mają solidne podstawy.
Sama Adriene jest przeuroczą, milutką instruktorką proponującą zestawy jogowe dla wszystkich poziomów zaawansowania i przeróżnej długości (nawet paronastominutowej). Ciężej więc użyć wymówki, że nie masz czasu – kilka minut w ciągu dnia zawsze uda się jakoś wcisnąć. Adriene wszystkie asany tłumaczy i ogólnie sporo mówi w trakcie ćwiczeń, co może dla niektórych być irytujące, ja to akurat uważam za słodkie i lubię.

4. Wyłączanie się

O, to chyba najtrudniejsze. Podejrzewam, że ma tak przynajmniej większość z Was – w szale obowiązków oddalenie się na chwilę myślami od pracy wywołuje natychmiastowe wyrzuty sumienia, szczególnie wtedy, kiedy nie jest związane z jakimkolwiek działaniem. Wiecie, kiedy robi się kawę/ćwiczy/czyta itp., jakoś łatwiej usprawiedliwić takie oderwanie. A gdyby tak przez trzy minuty po prostu wyczyścić umysł i pogapić się w okno albo zdjęcia leśnych ostępów na Pintereście? Od razu robi się jakoś przejrzyściej (jeśli już uda się to do siebie dopuścić).

5. Wdzięczność

‚Praktykowanie wdzięczności’ robi od jakiegoś czasu jakiś szał i niebezpodstawnie. Komu nie zdarza się iść do łóżka rozpamiętując wszystkie swoje wpadki z mijającego dnia (co najmniej; czasem życia ;)), jakieś dręczące usłyszane (ewentualnie dopowiedziane sobie w myślach) słowa albo umierając ze stresu przed nadchodzącym dniem, niech pierwszy rzuci… Kilka przykładów aplikacji znajdziecie u Marty (polecam!), ja od jakiegoś czasu używam Growth Journal. Poza notatką o tym, za co jest się wdzięcznym, jest też miejsce na wpis dotyczący nauki płynącej z dzisiejszego dnia i celu na dzień jutrzejszy. Łatwiej mi w ten sposób znaleźć bodziec do poukładania tych rzeczy w głowie, a wiecie, o ile fajniej od razu się zasypia?

Takie to kroczki sobie wymyśliłam, póki co, i staram się wdrażać. Czy diametralnie zmienia to jakość mojego życia? Diametralnie nie, szczególnie że mimo wszystko podchodzę dość sceptycznie do złotych przepisów na doskonałe życie. Na pewno jednak te rzeczy sprawiają, że jest milej. Łatwiej. Chyba zdrowiej. Da się spojrzeć do tyłu, na poprzedni rok, i stwierdzić, że zaszły zmiany – na lepsze. Nawet jeśli nie są olbrzymie, to są, a o to przecież chodzi, prawda? Macie jakieś swoje pomysły, jak oporowo nie brnąć w pracoholizm i ogarnąć życiowy stres?

I na koniec macie tu jeszcze podkład muzyczny, smacznego!
(więcej podobnych znajdziecie tu -> Lista przebojów do niesłuchania)

8 myśli w temacie “Ogarnąć mózg, kiedy wszystko stresuje.

  1. Kawka – wiadomo – niezaprzeczalnie najlepsza. Wdzięczność odkryłam niedawno. Zawsze podchodziłam do tego z dystansem, ale odkąd nieśmiało zaczęłam wprowadzać to w życie, zauważyłam, że stałam się nieco szczęśliwsza 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  2. Dziękuję za polecajkę ❤ Muszę wypróbować Growth Journal, bo jakoś ostatnio trudno mi się poczuć wdzięczną, niby próbuję i zapisuję, ale coś to nie działa tak, jak powinno. W ogarnianiu zestresowanego umysłu są w końcu lepsze i gorsze momenty…
    Wiesz, czasem mi się wydaje, że jesteśmy tak zaprogramowani, że praca to ma być osiem godzin dziennie i już. Nie jest ważne, jak się czujesz, jaki masz dzień, masz odsiedzieć swoje, w stałych godzinach i nie zajmować się w tym czasie niczym innym. Potem kiedy przestawiasz się na większą swobodę to trudno zmienić myślenie na takie, która dopuszcza elastyczność, chwilę z kubkiem kawy w ciągu dnia albo mało produktywny dzień bo akurat tak się czuję, że nic tylko leżeć i spać. Wierzę, że znajdziesz ten balans i będzie lepiej. 🙂
    '12 steps to self-care' właśnie ściągnęłam na telefon i ustawiłam jako tapetę. Rewelacyjne! 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Też tak czasem myślę z tymi ośmioma godzinami, ale z drugiej strony zdarzają się takie dni, kiedy jeszcze wracam do domu i robię masę produktywnych rzeczy, a zdarzają się takie, że po dwóch godzinach w biurze już wbijam pusty wzrok w okno, bo tak mi mózg zwolnił obroty… Chociaż w rygorze i tak łatwiej z powrotem tego cwaniaka rozruszać :). Teraz sobie pracuję na 3/4 etatu, w luźnych godzinach i częściowo ‚w terenie’, więc trochę kompromis, zobaczymy, jak to będzie!
      Super, prawda? Niedawno nawet chłopak mnie przepytywał, jak mi idzie wdrażanie tych kroków 😀

      Polubienie

  3. Całkiem oryginalne sposoby na ogarnianie codziennej rzeczywistości i motywowanie się do pracy. Kawa to wiadoma rzecz, musi być. Punkt 5 bardzo dobry, bo warto nie wyliczać niepowodzenia, ale to co się udało danego dnia! 😉

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz