Upał

Mam okna na rozpalone bloki i wielką połać nieba. Teraz – też na niecałą połowę księżyca. Mam spadzisty sufit nagrzewany ostatnio codziennie do szaleństwa, więc w pokoju funkcjonuję znacząco spowalniając każdy ruch. Z trudem łykam gorącą kawę rano.

Nie piszę.

Nie piszę, bo może za dużo się naczytałam, namyślałam, jak to powinno wyglądać. Plan, wszystko ładnie rozpisane, wykalkulowane, ilości, tematy, przydatność… a ja tak po prostu nie umiem. Dlatego odwlekam, jak mogę. Uciekam w każdą, dowolnie żmudną czynność. Udaje się to miesiącami. Patrzę w inną stronę. Bo nie mam ochoty na pisanie praktycznych, merytorycznych postów. Nie chcę. Chcę pisać to, na co mam ochotę. Nie warto kombinować, bo i tak nic z tego nie wyjdzie. Idiotyczne już na wstępie, i z każdym odwleczonym czasem coraz bardziej. A już na pewno wtedy, kiedy nie powstaje żaden tekst – bo odrzuca mnie od klawiatury na samą myśl. Miałam wyrzuty sumienia, bo inaczej to przecież bez sensu… Dojrzewam w tym przejaskrawionym słońcu odbitym od stołecznego betonu i będę pisać to, co chcę pisać, o czym chcę pisać. I wtedy, kiedy chcę. No trudno.

Nie potrafię podawać przepisów pod klikalnymi tytułami. Szczerze podziwiam osoby, które to umieją. Mogę pisać o wrażeniach i zmaganiach. Łatwiej to przelać. Wybaczcie, a raczej, wybacz sama sobie, Dziewczę, w końcu. Spójrz temu w oczy.

Całe życie wszystko opierało się na tym, że coś powinnam. Powinnam tak, a nie inaczej, bo tego się oczekuje. Z tym, że w ogóle tego nie chcę, i nawet już mi się nie chce udawać. Już się nie martwię.

Może to przez ten upał.

6 myśli w temacie “Upał

  1. Ja wychodzę z założenia, że czasami lepiej jest po prostu usiąść i pisać niż planować, bo z planów to jakoś mi nie bardzo wychodzi. Coś wyskoczy, będzie trzeba zostać dłużej w pracy, pojadę z moim na rower i tak to się kończy, że znowu nic nie napisane i wyrzuty sumienia. To ja już wolę po prostu usiąść i pisać. Wtedy coś idzie.

    Polubione przez 1 osoba

  2. A ja myslałam po pierwszy zdaniu, ze to będzie taki… opisowy post 😀

    Ale czasem trzeba sobie dać czas 🙂 Ewentualnie jak już wrócisz do pisania (bo wrócisz!) to możesz w czasie weny składowac posty w jakims pliku i później tylko wyciągać z rękawa np. co tydzień gotowy post 😀

    PS Nie ma już upału. No excuses.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz